Cześć,
Przychodzę dziś do Was z nietypową recenzją jak na mojego bloga. Kto mnie uważnie śledzi wie, że nie lubię kosmetyków w jednorazowych saszetkach, zwykle je gubię zanim zużyję. Tym razem stało się inaczej, dlatego zapraszam na moje wrażenia zestawu Dax Sun składającego się z peelingu oraz chusteczki samoopalającej.
KROK 1 PEELIG WYGŁADZAJĄCY DO TWARZY I CIAŁA. Mam nadzieję, że każda z was wie, że przed użyciem jakiegokolwiek produktu samoopalającego powinnyśmy zrobić dokładny peeling. Ma to nas uchronić przez plamami i zaciekami. W końcu chcemy zabrązowić tę właściwą skórę a nie martwy naskórek. Peeling jest przyjemny, dość ostry ze względu na drobinki orzecha. Ładnie ściera matwy naskórek, nadał się i do twarzy i do ciała. Jedna saszetka wystarczyła aby wypeelingować buzię, dekolt, ręce i nogi. Gdyby nie miał parafiny chętnie bym po niego sięgała o ile byłby dostępny w tubce. Zapach też przyjemny, orzechowy.
KROK 2 CHUSTECZKA SAMOOPALAJĄCA. Z taką formą aplikacji się jeszcze nie spotkałam, trzeba przyznać, że pomysłowe. Chusteczka jest miękka i dobrze nasączona płynem. Przetarłam nią buzię a następnie ręce i nogi. Już po chwili zaczęłam czuć charakterystyczny zapach dlatego zdecydowałam się go zmyć z twarzy. Opalenizna na rękach i nogach była bardzo delikatna, na szczęście bez smug i plam.
Podsumowując, ciekawie było wypróbować ten duet. Niestety nie mogę powiedzieć jakby to było po dłuższym czasie stosowania, bo kolejnych opakowań kupować nie planuję. W dalszym ciągu pozostanę przy swoich tubkach. buteleczkach słoiczkach. Ciekawe czy nie zgubię tych saszetek i trafią do denka.
Jeśli jednak lubicie takie "jednorazówki" to próbujcie śmiało:) Ja nie lubię.
Dax Cosmetics
Dax Sun, peeling do twarzy i ciała oraz chusteczka samoopalająca
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Uwielbiam jednorazówki, ale jestem taka blada, że przyciemnianie twarzy chyba nigdy nie będzie mi potrzebne :)
OdpowiedzUsuńBoję się chusteczek samoopalających, wolę zwykłe balsamy albo mgiełki :)
OdpowiedzUsuńOj takie produkty to nie dla mnie..:);)
OdpowiedzUsuńZawsze ciekawiły mnie te chusteczki. Ale ten charakterystyczny zapach mnie skutecznie zniechęca..
OdpowiedzUsuńKiedyś używałam takich produktów, ale nigdy nie kończyło się to dobrze...
OdpowiedzUsuńJa jedynie peeling zużyję, bo takich chusteczek nie używam ;/
OdpowiedzUsuńJa również mam uprzedzenie jeżeli chodzi o CHUSTECZKI SAMOOPALAJĄCE - staram się ich nie używać.
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś chusteczkę chyba z Vichy i mam traumatyczne wspomnienia. Nigdy więcej samoopalacza w takiej formie :/
OdpowiedzUsuńtrochę bezsensu takie coś, musiałabym użyć z 10 takich chusteczek żeby byc zadowoloną
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubie jednorazowe kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńja tego typu produktów nie używam :)
OdpowiedzUsuńPo te chusteczki często sięgam :)
OdpowiedzUsuńOczywiste jest, że przed aplikacją samoopalacza konieczny jest peeling. Niestety jeszcze kobiety, a w szczególności młode dziewczyny zapominaja o tym,a potem widzimy na ulicy tego skutki.
OdpowiedzUsuńpeeling chętnie bym wypróbowała, ale chusteczki już nie, bo nie używam takich produktów :)
OdpowiedzUsuńpeeling ciekawy
OdpowiedzUsuńjakoś boję się używać takich rzeczy - ostatnio testowałam rajstopy w sprayu :D
OdpowiedzUsuńja ją użyłam tylko na całe nogi i efekt mi się bardzo spodobał, ładnie złapało :)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio stałam się fanką balsamu brązującego pod prysznic z Lirene. Zero smug, plam i śmierdziuszkowatego zapachu. Polecam :)
OdpowiedzUsuńnigdy nie używałam żadnych samoopalaczy a co dopiero taka chusteczka ;) najbardziej boję się plam, które są po samoopalaczach (tak przynajmniej wyczytałam) może jednak kiedyś spróbuję. Taka wersja jednorazowa nie powinna zaszkodzić :)
OdpowiedzUsuńnie miałam tego zestawu ale kupiłam chusteczkę :) Opalenizna bardzo ładna, ale niestety wyszły mi smugi, więc pewnie coś zrobiłam nie tak :)
OdpowiedzUsuńmnie juz vita liberata zauroczyly
OdpowiedzUsuńja nie przepadam za takimi produktami :) pozostanę przy swojej bladości
OdpowiedzUsuńJedyne co mnie zastanawia to czy taki jeden zestaw wystarczy do pokrycia całego ciała ale z tego co przeczytałam u Ciebie to chyba nie. W sumie pomysłowe do przetestowania przed kupnem pełnowymiarowego produktu, którego z tego co zrozumiałam też nie ma. Przynajmniej peelingu. Mam mieszane uczucia :) A ile to kosztowało?
OdpowiedzUsuń4 zł.
UsuńRaz wypróbowałam tego typu chusteczkę , ale efekt był tragiczny przy mojej bladej cerze ; już się nie tykam samoopalaczy
OdpowiedzUsuńpróbowałam zabawy z tą chusteczkę ale nic nie wyszło...
OdpowiedzUsuńNigdy nie używałam takich jednorazówek i raczej nie będę,nie przekonują mnie do siebie
OdpowiedzUsuńcałkiem ciekawe rozwiąxanie takich jednorazowych chusteczek :)
OdpowiedzUsuńJa jakoś nie mam przekonania do brązujących kosmetyków.
OdpowiedzUsuńJakoś w tym roku udało mi się stopniowo ladnie opalić słońcem ;) ale w zeszłym roku będąc w ciąży nie opalałam się. Wtedy mogłabym wypróbować ten duet :)
OdpowiedzUsuńNie używam brązujących produktów :)
OdpowiedzUsuń