Dziś chcę Wam przedstawić balsam, który wywarł na mnie ogromnie pozytywne wrażenie już od pierwszego użycia. A mowa o balsamie do ciała firmy Balea.
Zapach: zdecydowanie kokosowy. W tubce nie tak bardzo wyczuwalny, jednak na ciele pięknie się rozwija, a później bardzo długo zapach się utrzymuje. Mój TŻ wyczuł go po dobie od posmarowania się nim. Zapach nie jest duszący ani przesadnie słodki. Jest uroczy i otulający. Bardzo pozytywnie wpływa na samopoczucie.
Opakowanie: 200 ml tubka stawiana na zamknięciu. Wygodna w użyciu, bezpieczna w transporcie oraz całkiem praktyczna. Nie musimy nią potrząsać aby wydobyć kosmetyk.
Zawartość: przejdźmy do najważniejszego. W tubce zamknięty jest kremowy balsam o zwartek ale nie przesadnie gęstej konsystencji. Balsam ten bardzo łatwo się rozprowadza na ciele i błyskawicznie się wchłania. Dwa pociągnięcia dłonią i balsamu już nie widać. Po minucie znika jakikolwiek powstały na ciele film. Skóra natomiast zyskuje delikatny pomysł i solidne nawilżenie, które utrzymuje się przez kilka dni. Po kolejnej kąpieli nie miałam czasu na balsamowanie, jednak moja skóra nie odczuła tego tak bardzo jak zwykle - już po pierwszym użyciu balsamu była wyraźnie bardziej miękka.
Testowałyście coś z Balei?
recenzja
Balea - balsam do ciała z kokosem i kwiatem tiare
Etykiety:
Balea,
balsam do ciała,
ciało,
DM,
niemieckie kosmetyki,
pielęgnacja,
recenzja
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)