Scholl - Peeling złuszczający do stóp

Dziś parę słów o kolejnym kosmetyku który poznałam dzięki mojej mamie. W jej łazience wśród kosmetyków królują wszelkie preparaty związane z pielęgnacją stóp. Peelingi, kremy, sole czy jakieś inne mazidła. Szampon ma jeden ulubiony a tego pełno. Ale wróćmy do rzeczy. Kosmetykiem tym jest złuszczający peeling do stóp.


Od producenta:
Usuwa szorstką i zrogowaciałą skórę stóp, wspomagając naturalny proces odnowy komórek. Zawiera naturalny pumeks i kwasy owocowe AHA. Może być stosowany na kolana i łokcie.
Skuteczność została potwierdzona klinicznie.
Twoje stopy staną się miękkie, gładkie i odżywione.

Opakowanie:
Tubka zawierająca 75 ml produktu. Peeling bez problemu można wydobyć ze środka, jednak wydaje mi się, że ostatnie piłowanie nastąpi po przecięciu tubki. Tubka jest dość sztywna jak na tego rodzaju opakowania.


Konsystencja:
W porównaniu do klasycznych peelingów do ciała jest ona bardzo treściwa, gęsta. Bardzo dużo dość ostrych drobinek, które są połączone odrobina białego błotka. Nie ma mowy tu myciu, pianie, tłustych warstwach. Mamy tutaj kosmetyk który wydaje się być zmielonym pumeksem.


Skład:
Na drugim miejscu pumeks, a później to już dodatki. Samego parfum jest już tu niewiele, bo zapach jest delikatny, ledwie wyczuwalny. Głównym minusem jest jednak to, że jest wręcz naszpikowany parabenami.

Działanie:
Pewnie domyślacie się już, że gdyby mi się nie spodobał u mamy to nie wylądowałby w mojej kosmetyczce. I macie rację. Peeling świetnie ściera zrogowaciały naskórek. Jest mocny i drapiący dzięki czemu pozostawia stopy bardzo gładkimi. Tygodniowa kuracja (stosowany co dwa dni) pozwala doprowadzić nawet najbardziej zniszczone stopy do ładu. Moje są bardzo zmęczone i zniszczone przez buty służbowe, jednak widzę różnicę. Później wystarczy stosować go dla podtrzymania efektu. Solidne wypeelingowanie stóp jest najlepszym przygotowaniem do nałożenia kremów. Polecam pomimo swojej ceny, która oscyluje wokół 25 zł.



zBLOGowani.pl

Archiwum bloga