Artdeco - perfect teint concealer

Cześć,
Dawno na moim blogu nie pojawiło się ani słowo o kosmetykach kolorowych. O dzisiejszym bohaterze chciałam Wam napisać już dawno, ciągle jednak nie mogłam się za to zabrać ani zrobić zadowalających zdjęć. Ale w końcu dość tych wymówek, przedstawiam wam korektor pod oczy z Artdeco.


Korektor otrzymujemy w niewielkim opakowaniu. Z jednej strony (tej z dłuższym zakończeniem, dalej od napisu) znajduje się pędzelek, z drugiej pokrętło pozwalające na wydobywanie kosmetyku. Opakowanie jest utrzymane w złotej kolorystyczne i jest błyszczące. Napisy są bardzo trwałe, korektor mam już kilka miesięcy i jeszcze nic się nie zdarło. Prędzej widać odciski palców czy też zabrudzenia - urok efektu lustra. Korektor jest bardzo wygodny w użyciu. Pędzelek jest niewielkich rozmiarów co pozwala sprawnie nim manewrować w okolicy oka. Pokrętło które dozuje kosmetyk na pędzelek także sprawnie działa, ani razu mi się nic nie zacięło czy odwrotnie - rozkręciło. 


Korektor jest dostępny w 4 odcieniach: Nr 3 - Refreshing Rosé, Nr 5 - Refreshing Natural, Nr 7 - Refreshing Beige, Nr 9 - Refreshing Apricot. Swój kupowałam późnym latem i pani w Douglasie dobrała mi kolor o numerze 9. Jest to średnio ciemny odcień o żółtawym zabarwieniu. Moją zmorą są cienie pod oczami a dokładniej bardzo cienka skóra, przez którą wszystko widać. W mojej ocenie korektor kryje przyzwoicie. Nakładam go pędzelkiem pod oczy a następnie rozcieram palcami. Na koniec przypudrowuję. Na zdjęciu poniżej, po lewej stronie oko bez korektora, po prawej z korektorem i nie pudrowane. W dodatku dziś jakiś dziwny dzień, bo bardzo mi łzawią oczy, więc cień jest bardziej widoczny. Moim zdaniem  jest spora różnica. Dodatkowo korektor nie zbiera się w załamaniach, a jak widać dorwały mnie już pierwsze zmarszczki. Korektor także nadaje się do zamaskowania punktowych niedoskonałości.


Korektor kosztuje ok. 70 zł. W internecie można go kupić nieco taniej. Korektor należy zużyć w ciągu 9 miesięcy od otwarcia. Moim zdaniem jest to kosmetyk warty uwagi.
zBLOGowani.pl

Archiwum bloga