Lirene, nawilżająco-rozświetlający płyn micelarny z witaminą C

Witajcie,
Mam nadzieję że każda z was pamięta, że ostatnim elementem makijażu jest jego demakijaż. W tym celu zwyczaj sięgamy płyny micelarne, mleczka lub też olejki dedykowane temu zadaniu. Ja zwykle stawiam na te pierwsze produkty. Od pewnego czasu co wieczór towarzyszy mi płyn nawilżający-rozświetlający marki Lirene. Ciekawe jak się sprawdza?

Lirene, nawilżająco-rozświetlający płyn micelarny

Opakowanie płynu to spora zgrabna butla o pojemności 200 ml. Ma ona wygodne otwarcie z wyprofilowanym miejscem na palec dzięki czemu nie musimy się bać o złamanie paznokcia a butelka otwiera się bardzo łatwo. Butelka jest przeźroczysta (widzimy ile płynu pozostało!) z delikatną różową szatą graficzną. Jest ładnie.
Bardzo zaskoczył mnie zapach płynu.  Jest dość mocno kwiatowy, wyraźny ale przyjemny i nie drażni.


Swój wieczorny demakijaż zaczynam właśnie od płynu micelarnego. Płyn Lirene doskonale radzi sobie z lekkim, codziennym makijażem. Do zmycia podkładu, pudru i resztek szminki itp. potrzebuję około dwóch, maksymalnie trzech wacików.  Z maskarą  (nie wodoodporną!) radzi sobie także nieźle, jednak muszę przeznaczyć kolejne 2-3 waciki aby mieć pewność, że rano nie obudzę się z efektem pandy powstałym z resztek tuszu .
Marka Lirene twierdzi, że płyn może nawilżać czy rozświetlać. Prawdę mówiąc nie wierzę że płyn micelarny może tak działać ponieważ ma zbyt krótki kontakt ze skórą. Zawsze po użyciu płynu micelarnego przecież sięgam po żel lub piankę do mycia twarzy. Nie oczekuję więc od płynów micelarnych nawilżenia i innych cudów. Mają oczyszczać i ten płyn robi to dobrze. Oprócz tego nie podrażnia oczu, nie powoduje ich łzawienia czy pieczenia.

Znacie się z płynem Lirene? Polubiłyście go?
zBLOGowani.pl

Archiwum bloga