Chusteczki są zamknięte w wygodne opakowanie zawierające 10 sztuk produktu. Opakowanie jest typowe dla tego rodzaju kosmetyków, otwieramy za pomocą wielkiej naklejki i wydobywamy przez owalny otwór. Niestety chusteczki są tak ustawione, że kolejna chce się wyciągać wraz z pierwszą przez co musimy ją wpychać z powrotem jeśli nie chcemy aby nam wyschły.
Z opakowania możemy wydobyć białe chusteczki w niebieskie kropeczki. Te kropeczki to właśnie nasz środek peelingujący. Chusteczki są dość duże, jedna wystarcza aby złuszczyć skórę na twarzy, szyi, dekolcie i nawet na dłoniach.
Niebieskie kropeczki są bardzo ostre. Powiedziałabym, że peeling ten jest ostrzejszy niż nie jeden jaki miałam do ciała. Zaczęłam się zastanawiać czy to aby na pewno do twarzy. Przednia strona opakowania tego nie określa, jednak już z tyłu możemy przeczytać nieco więcej. I faktycznie: twarz, szyja, dekolt. Trzeba naprawdę uważać i dość delikatnie nim przecierać. Ja mam skórę suchą i bez większych niedoskonałości, mi peeling szkód nie narobił, myślę jednak, że dziewczyny borykające się z trądzikiem powinny go unikać jak ognia. Wydaje mi się, że im zamiast pomóc może narobić krzywdy.