Na moim blogu niewiele wpisów nie związanych z kosmetykami i czasem trochę żałuję, że tak mało tu lifestylu. Dlatego też dziś napiszę wam o czymś innym. Czymś co jest związane z moją pasją, o której pisałam już dawno temu. Tym razem będzie w filmowej odsłonie. W większości będą to filmy mało znane aczkolwiek genialne - i to właśnie moim zdaniem czyni je wartymi poznania. Bo ja z tych co nie lubią masówki. Tych których nie fascynuje Hobbit czy też Avatar.
OPOWIEŚCI O ZWYCZAJNYM SZALEŃSTWIE
Prawda, że brzmi intrygująco? Zwyczajne szaleństwo? Czym ono jest? Jak się objawia? Czy może szaleństwo jest jedynym możliwym sposobem zmierzenia się z rzeczywistością, próbą porozumienia się z innymi? A może szaleństwo to tęsknota za miłością i poszukiwanie szczęścia?
W roli głównej genialny Ivan Trojan. Mój ulubiony aktor, któremu żaden Brad Pitt czy Johny Deep nigdy nie dorówna. W opowieściach o zwyczajnym szaleństwie wciela się w Petra. 33 latka, który niezbyt dobrze radząc sobie ze swoim życiem wpada w wir sytuacji na pograniczu absurdu, sytuacji które niszczą jego dotychczasowe życie miłosne jak również karierę dyspozytora lotów na lotnisku w Pradze. Lądując za kierownica wózka widłowego stara się stawić czoła rzeczywistości.
Zamiast relacji z ukochaną kobietą Janą rozrywki (i pieniędzy) dostarcza mu podglądanie sąsiadów.
Jego rodzice do zwyczajnych także nie należą. Matka (świetna Nina Divíšková) wmawia sobie starczą demencję jak również ma obsesję pomagania innym. Co chwila wysyła w świat paczki z używaną odzieżą, przecież ofiary katastrof tak bardzo ją potrzebują. Ojciec, niegdyś komentator socjalistycznych kronik także nie może odnaleźć się w nowych, wolnych czasach. Wystarczy jeden telefon pod nieznany numer aby otworzyć worek pełen niecodziennych, nieco komicznych jak również nieco tragicznych sytuacji. Zwyczajne szaleństwo.Tragikomedia w której bohaterowie wchodzą w dziwne związki emocjonalne. Tragikomedia pokazana w sposób w jaki pokazać potrafią jedynie Czesi. Wspaniały Petr Zelenka trudny, smutny temat przedstawił w sposób zwyczajny, dowcipny, dość ciepły, niewydumany i nieprzygnębiający. Chociaż problemy bohaterów wcale nie są śmieszne tak film śmieszy. Dodatkowo film okraszony jest naprawdę dobrą muzyką.
Gdy pierwszy raz oglądałam ten film, chyba go nie zrozumiałam. Wydawał mi się bez sensu. Przy kolejnym razie jednak ten sens już odkryłam. Mój M. też pokochał ten film. Umila nam wieczory kilka razy w roku - nigdy się nie znudzi.
I polecam go wszystkim, którzy chcą czegoś innego. Tym, którzy mają już dość hollywoodzkich super produkcji i sztuczności polskich filmów (chociaż i tu można znaleźć perełki).
Znacie może ten film? Macie podobne zdanie do mojego czy raczej wam się nie spodobał? A może macie ochotę go zobaczyć?