Organiczny zachwyt? Może nie tym razem...

Chyba każda z nas ma w swoich zbiorach takie kosmetyki, które na półkach zalegają miesiącami czy latami. Jakiś czas temu robiąc porządek w swoim magazynku w moje ręce wpadła odżywka Timotei Organic Delight do włosów suchych i zniszczonych. Sama nie pamiętam kiedy ani w jakich okolicznościach ją kupiłam, ale skoro już była to trzeba było zużyć.



Odżywka zamknięta jest w wygodnej tubie mieszczącej 150 ml kosmetyku. Pierwszym co rzuca nam się w oczy to przednia naklejka. A na niej chaos. Napisy w kilku językach, niektóre się powtarzają, inne nie odpowiadają pozostałym wersjom językowym. Po polsku w tym gąszczu literek możemy przeczytać jedynie „odżywka”.  Nieco więcej dowiadujemy się z tylnej etykiety, ta jednak też poprawnością nie grzeszy. Możemy jednak przeczytać, że:
- odżywka chroni zdrowie naszych włosów oraz dostarcza miłe doznania jednocześnie pozostawiając piękne efekty,
- posiada 99% składników pochodzenia naturalnego,
- 15% składników pochodzi z naturalnych upraw a w 95% jest biodegradowalna,
- nie zawiera parabenów, sylikonów, barwników i siarczanów, natomiast kompozycja zapachowa jest w 100% naturalna.


Swoją opinie zacznę od końca czyli od zapachu. Nie należy on do najprzyjemniejszych. Jest mocno ziołowy i zawiera dziwną nutę goryczy. Nie jest to odór od jakiego trzeba wykręcać głowę, jednak hitem z pewnością nie zostanie. Zapach u mnie niestety zdyskwalifikował odżywkę z normalnego stosowania – używałam jej jako pierwsze O w metodzie OMO. Wcześniej podjęłam jednak kilka prób użycia w normalny sposób, jednak – nie jest tego warta.


Całe szczęście, że producent nie obiecuje nam zbyt wiele – bo pewnie tego by nie spełnił. Odżywka niewątpliwie chroniła zdrowie moich włosów – używałam jej przed umyciem głowy szamponem ze SLS. Jako odżywka po myciu nie sprawdziła się najlepiej. Włosy nie były jakoś szczególnie odżywione, piękne a już tym bardziej nie dostarczała mi miłych doznań.  Szkoda, że nie działa zbyt dobrze, bowiem skład ma całkiem przyjemny, znajdziemy w nim przecież kilka ciekawych olejków.

Podsumowując: przeciętna odżywka, nie warta większej uwagi. Cieszę się, że już ją skończyłam i z pewnością nie sięgnę po nią ponownie. 



52 komentarze:

  1. Dobrze wiedzieć, że się nie sprawdza. A takie są zachwyty klientek nad szamponami i odżywkami Timotei. Faktycznie tej serii nie widziałam w sklepie od dawna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sumie nigdy nie spotkałam sie z zachwytami Timotei, ale w sumie pewnie niewielkie mam w tym doświadczenie...

      Usuń
  2. U mnie w ogóle się nie sprawdziła :( Wysuszyła włosy,plątała

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam uraz do kosmetyków Timotei. Ta odżywka ma skład przyzwoity, ale sama zauważyłam, że w kosmetykach to jeszcze sprawy nie przesądza...

    OdpowiedzUsuń
  4. zapamiętam: nie sięgać po nią! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie wiem czy ona jeszcze jest dostępna...

      Usuń
  5. Hej. Juz kiedys Ci pisalam jak wykonuje zdecia. Nie robie nic nadzwyczajnego, po prostu robie je w dzien przy swietle dziennym przy oknie. Obracajac przedmioty w ten sposob by byly dobrze oswietlone. To caly sekret;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie. Bo teraz zwróciłam uwagę, że chyba na lusterku przed komputerem, ale dalej mnie to światło fascynowało:)

      Usuń
  6. Odpowiedzi
    1. A przeczytałaś chociaż notkę??? Bo coś mi się wydaje, że nie...

      Usuń
  7. To chyba jednak się nie skuszę. U mnie kosmetyki Timotei jakoś się nie sprawdzają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba nie miałam nigdy wcześniej nic z Timotei...

      Usuń
  8. Bardzo rzadko się gam po produkty tej firmy

    OdpowiedzUsuń
  9. jeśli jeszcze jest w sklepach to ja będę jej unikać :) przeciętniaki mnie nie interesują ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Szkoda, że to taki kiepski produkt :/

    OdpowiedzUsuń
  11. Jak ja nie lubię takiego bajzlu na etykietach! Nigdy nie widziałam na sklepowych półkach tej odżywki, ale widzę, że w zasadzie niewiele mnie ominęło ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bajzel jest strasznisty... No nie ominęło wiele na szczeście:)

      Usuń
  12. Ja jej nawet na oczy nie widziałam.

    OdpowiedzUsuń
  13. nie znam, nie widziałam jej na żadnej sklepowej półce, ale na pewno jak spotkam to nie kupię :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie już nie spotkasz, pewności nie mam ale wydaje mi sie, że już jej nie ma:)

      Usuń
  14. Szkoda, że bez szału :/

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie spodziewałabym się, że taki bubel z niej.. A sytuacje z zaleganiem kosmetyków przez dłuższy czas znam z autopsji... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety... teraz już i tak u mnie nie tak źle...

      Usuń
  16. Nie znam jej ale szkoda, że jest taka słaba...

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie przepadam za kosmetykami Timotei. Źle wspominam spotkania z nimi.

    OdpowiedzUsuń
  18. kiedyś bardzo lubiłam kosmetyki Timotei, więc właściwie za każdym razem (a już zawsze kiedy Timotei jest w promocyjnej cenie) waham się przez chwilkę przy ich półce i zastanawiam się czy czegoś z tej nowej, "naturalnej" linii nie spróbować - czyli chyba jednak dobrze, że do tej pory tego nie zrobiłam, przynajmniej oszczędziłam sobie rozczarowania :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy wszystko jest takie przeciętne. Być może też u innych osób lepiej się sprawdza...

      Usuń
  19. mnie timotei nigdy nie zachwycił :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja w sumie nie pamietam czy miałam coś innego z Timotei...

      Usuń
  20. Jeszcze gdyby chociaż pachniała ładnie to pół biedy a tak.. to już w ogóle średniak .
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dokładnie... nawet zapachem nie zachwyca...

      Usuń
  21. ile to ja takich przeciętniaczków miałam :P ta seria Timotei ponoć ogólnie nie powala na kolana. szkoda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic innego z niej nie miałam, ale raczej mieć już nie chcę...

      Usuń
  22. Nie miałam chyba nic z Timotei do tej pory... Miałam ochotę na tą jakąś serię z różą z jerycho czy jakoś tak, ale na ochocie się skończyło :) teraz jeszcze muszę pamiętać, żeby przed zakupem powąchać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie warto powąchać. Nawet dwa razy...

      Usuń
  23. Nie miałam z nią styczności i jak widać nie mam czego żałować :-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Miałam kiedyś szampon z tej serii i był tragiczny. Za to miał piękny zapach, to jedyna rzecz którą dobrze wspominam z jego stosowania :) ta odżywka ma dobry skład, może bym ją wypróbowała gdyby trafiła się jakaś większa promocja, bo moje włosy ostatnio zmieniają preferencje, więc jest szansa, że by się sprawdziła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie nie wiem czy jeszcze gdziekolwiek ją dostaniesz. Jeśli gdzies spotkam - dam znać:)

      Usuń
  25. Miałam parę razy ich kosmetyki, ale teraz sama nie wiem, jakoś je omijam:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja bardzo lubię szampony z Timotei, ale odżywek nigdy nie miałam i widzę, że nie ma czego żałować.

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie miałam, widzę, że nie mam czego żałować.

    OdpowiedzUsuń
  28. Dostałam tę maseczkę w prezencie. Jednak również nie zrobiła z moimi włosami- nic. Używałam jako odzywki, aby szybciej ją skończyć,

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za odwiedziny i skomentowanie mojego bloga. Odwiedzam wszystkich moich obserwatorów poza tymi którzy zostawiają linki do siebie. To działa na mnie jak płachta na byka.

Komentarze są moderowane.

zBLOGowani.pl

Archiwum bloga