LillaMai - peeling algowy do ciała

Cześć,
Mało mnie tutaj. Zdecydowanie za mało. Jednak wydarzenia ostatnich dni nie pozwalają na więcej. Przez ostatnie trzy dni nie wiedziałam jak się nazywam. Mieliśmy wizytę klienta w pracy, która nie przebiegała wcale miło. Niby klient to klient, ale ten akurat nie należał do tych o których można by powiedzieć "nasz pan" mimo, że ewidentnie tak się czuł. Całe szczęście pojechali już sobie. A ja mam chwilę aby nadrobić trochę zaległości i napisać coś dla Was.

Jakiś czas temu zamówiłam sobie jubileuszową edycję pudełka Shinybox. To mój pierwszy i jak na razie ostatni Shiny. Znalazłam w nim między innymi peeling algowy LillaMai i to o nim chcę Wam dziś opowiedzieć.


Wersja którą otrzymałam to miniaturka o pojemności 50 ml. Nie jest to wcale tak mało patrząc, że pełnowymiarowe opakowanie to jedynie 120 ml. Mamy tutaj dość ciężki, szklany słoiczek. W trakcie transportu nie był solidnie dokręcony i bardzo łatwo było o małą tragedię. Dodatkowo kosmetyk uwielbia się zbierać na gwincie słoiczka, co widać na zdjęciach.


Producent obiecuje nam sporo. Między innymi niepowtarzalny zapach, który mamy zawdzięczać olejkowi mandarynkowemu. Brzmi nieźle, prawda? Nic bardziej mylnego. Moim zdaniem peeling pachnie "siarką". Nie jest tutaj zbyt przyjemnie, podejrzewam jednak, że faktycznie jest to niepowtarzalny zapach dla kosmetyków. Jeśli chodzi o konsystencję to nie jest tak źle. Peeling dość dobrze się nabiera na dłoń - nie jest przesadnie rzadki. Drobinki złuszczające są odpowiedniej wielkości i dość twarde.  Tu jest ok. Kolor średnio zachęcający do użycia, ale on nie jest najważniejszy.


Działanie? Nie można mu odmówić tego, że dobrze złuszcza martwy naskórek. Jak wspomniałam drobinki są dobrej wielkości i są twarde, dzięki czemu tylko od nas zależy jak mocny masaż wykonamy. Inną kwestią jest tutaj wydajność. Ten peeling wystarczył mi raptem na 4 użycia. Pełnowymiarowy słoiczek pewnie by wystarczył na jakieś 9-10 użyć. Wydajność jest zatem dość kiepska, szczególnie, że peeling kosztuje 51 zł za 120 ml. Producent obiecuje nam antyseptyczne działanie olejku eukaliptusowego, antycellulitowe działanie olejku cedru atlantyckiego lub tez korzystny wpływ na metabolizm (inne leje). Nie wiem w jaki sposób peeling miałby wpłynąć na metabolizm... Dodatkowo aby zauważyć cokolwiek musiałabym zużyć pewnie z 10 słoiczków, co już jest sporym wydatkiem.


Podsumowując stwierdzam, że fajnie było móc przetestować ten peeling, bo sama prawdopodobnie nigdy bym nie kupiła go. Ten test sprawił, że teraz mam pewność, że już więcej go nie kupię. Zapach i wydajność nie są nijak adekwatne do ceny jaką trzeba za niego zapłacić.

32 komentarze:

  1. Bardzo mnie kuszą produkty LillaMai :) Szkoda, że ten peeling pachnie siarką...

    OdpowiedzUsuń
  2. Oooo, to ja jestem rozrzutna - u mnie wystarczył tylko na dwa użycia :) Zapach ma rzeczywiście niepowtarzalny, choć w tym wypadku nie wiem czy to dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak, bo nie pisałam, ze używałam tylko na nogi:)

      Usuń
    2. Chyba że tak :) U mnie szło na ręce, nogi i pośladki :)

      Usuń
  3. Lubię peelingi, bardzo bardzo, ale ten jakoś mnie nie kusi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. ja go jeszcze nie używałam

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie słyszałam o tej marce.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak dla mnie pachnie "czymś-w-rodzaju-eukaliptusa-i-lawendy" i jest słaby :D dłonie już bolą od szorowania, a nogi niewzruszone... Udało mu się też porysować mi wannę (właściwie opakowaniem, które ześlizgnęło się z brzegu wanny)... W sumie szkoda wielka, bo miałam nadzieję, że to będzie jeden z ciekawszych produktów z tego pudełka, a tak, zostało mi tylko cieszyć się z mgiełki Apis...

    OdpowiedzUsuń
  7. no właśnie, jak peeling może działać na metabolizm?:P

    OdpowiedzUsuń
  8. To i tak lepiej niz jakby miała pachnieć algami - zapachu alg nie mogę zdzierżyć. Ale i tak nie zachęcił mnie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam podobne odczucia, moim zdaniem do testów powinien być produkt pełnowymiarowy. Mi piling starczył na dwa użycia i ciężko mi o czymkolwiek powiedzieć, oprócz tego że można nim porysować brodzik. No i że nieźle złuszcza...

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie znam tej marki, ale jakiś czas temu dostałam peeling solny z algami , nie pamiętam w tej chwili z jakiej firmy, bo wiesz , ja mało przywiązuję do tego wagę( jeśli nie są to lakiery) ale to był najlepszy jaki miałam zdzierak, a skóra po zastosowaniu była naprawdę gładziutka ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. peeling dzialajacy na metabolizm... yhym i na wzorst tez xDDD

    OdpowiedzUsuń
  12. Moja siostra go miała. Raz jej podkradłam, samo działanie było ok, ale zapach raczej z tych fuj :D

    OdpowiedzUsuń
  13. No, 4 użycia to rzeczywiście kiepsko, a cena dosyć wysoka. Ja też bym sama go nie kupiła, po pierwsze ze względu na dosyć wysoką cenę, a po drugie dlatego, że taki peeling wolałabym zrobić sama w domu :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ciekawy, choć ten zapach siarki to mnie średnio przemawia :P

    OdpowiedzUsuń
  15. Producent obiecuje sporo, i może faktycznie by się to mogło sprawdzić, ale przy naprawdę większej ilości jaką musielibyśmy zaoferować skórze, jednak finansowo nie wygląda to wtedy ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  16. Rzeczywiście ponad 50 zł to sporo jak na mało wydajny peeling :P

    OdpowiedzUsuń
  17. przekonałaś mnie, by nie kupować ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Zapach i wydajność nie zachęca ;/

    OdpowiedzUsuń
  19. Bardzo lubię wszelkie peelingi,. ale jednak na ten się nie zdecyduję :)

    OdpowiedzUsuń
  20. nie znam tego peelingu ale też go nie kupię :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Anonimowy16:04

    Cena w stosunku do pojemności bardzo słaba...

    OdpowiedzUsuń
  22. Spodziewałam się, że zasłuży na lepszą recenzję i pięknego zapachu :P. No cóż, cieszę się że go nie mam :P

    OdpowiedzUsuń
  23. Jeszcze go nie użyłam. Stoi i czeka na półce :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Szkoda, że wypada kiepsko wydajnością jak na tę cenę.

    OdpowiedzUsuń
  25. Ja bardzo lubię ich krem odżywczy z masłem shea ;) Krem pod oczy jest również warty wypróbowania.

    OdpowiedzUsuń
  26. LillaMai i Make me Bio kuszą mnie niesamowicie! może zacznę od tego właśnie peelingu :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Mam go i jeszcze nie zdążyłam użyć ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. zgadzam się, że zapach jest bardzo specyficzny, też mi nie pasuje, malutko go jest w opakowaniu i jest słabo wydajny. na dodatek słabo złuszcza - ogólnie jakbym musiała go kupić to nie skusiłabym się na niego

    OdpowiedzUsuń
  29. tez mam ten peeling, bardzo dobrze sie u mnie sprawuje, a co do zapachu to fakt nie jest to typowo kosmetyczny aromat, ale mi sie bardzo poboba ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za odwiedziny i skomentowanie mojego bloga. Odwiedzam wszystkich moich obserwatorów poza tymi którzy zostawiają linki do siebie. To działa na mnie jak płachta na byka.

Komentarze są moderowane.

zBLOGowani.pl

Archiwum bloga