Lavera Basis Sensitiv pasta do zębów bez fluoru

Cześć,
Po kosmetyki naturalne sięgam coraz częściej. Dużą rolę odgrywa tutaj fakt, że są coraz łatwiej dostępne jak i moja świadomość wobec składników. Dawno temu chwaliłam się Wam pudełkiem naturalnie z pudełka. Znalazłam w nim między innymi pastę do zębów bez fluoru Lavera. O marce słyszałam już kilkukrotnie, głównie opinie były bardzo pozytywne. Dlatego chętnie sięgnęłam po tę pastę. Ale czy moja opinia także będzie pozytywna?

Lavera Basis Sensitiv pasta do zębów bez fluoru

Opakowanie typowe dla past do zębów. Jest to tubka o pojemności 75 ml. Wykonana została z miękkiego plastiku, zakończona wyprofilowaną zakrętką. Utrzymana w przyjemnej, czystej kolorystyce. Kojarzy mi się z czystością i świeżością. Zapach też jest przyjemny, świeży, miętowy. Zachęca do używania. Konsystencja jest typowa dla past. Mimo, że jest to kosmetyk w 100% naturalny to w konsystencji nie różni się niczym od innych znanych mi past.


Pierwszy raz użyłam tej pasty będąc z delegacji. Nie wspominam tego momentu najlepiej. Pasta ma bardzo specyficzny smak, który niezbyt mi odpowiadał. Właściwie do tej pory (otworzyłam ją dwa miesiące temu) nie mogę się do niej przekonać. Dlatego często ją zdradzam ze zwykłą pastą. Smak mięty jest gdzieś tutaj schowany i niestety przez to nie ma tego uczucia czystości i orzeźwienia. Pewnie doskonale wiecie o co mi chodzi. Lubię mocno miętowe pasty do zębów, takie wręcz ostre. Ta jest bardzo delikatna i po jej użyciu mam uczucie jakbym co najwyżej przepłukała jamę ustną. Mimo używania szczoteczki elektrycznej mam po niej uczucie, że moje zęby nie są w pełni czyste. Dlatego też uznałam, że będę stosować ją jedynie na noc. Na dzień stawiam na Colgate:)  Teraz już wiecie dlaczego mam złe wspomnienia z podróży. Chciałam na szybko się odświeżyć przed wyjściem na kolację. Smak pasty zabił całkowicie chęci na dobre jedzenie i wyjście do ludzi:)


Co do samego działania to nie zauważyłam jakiegokolwiek wybielenia. Odpukać, nie mam problemów z jamą ustną. Mam 29 lat i nigdy w życiu nie miałam żadnej plomby. Nie wiem też co to znaczy borowanie czy też leczenie kanałowe. Mam nadzieję, że na długo tak pozostanie, tak samo jak ja pozostanę przy poczciwym Colgate. Jeśli jednak pasta was zaciekawiła to znajdziecie ją w przeróżnych drogeriach internetowych. Poszukajcie dobrze, bo widzę, że jest spora rozpiętość cenowa od 8,50 do aż 24 zł!

41 komentarzy:

  1. też nie wiem co to znaczy borowanie czy leczenie kanałowe ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę zdrowych zębów. Ja od przedszkola mam z nimi problemy. ;-(

    Ta pasta odkąd ją odkryłam jest moją ulubioną. Teraz wypróbowuję też inne naturalne pasty. Rezygnacja z "drogeryjnych" była świetnym posunięciem - natychmiast skończyły się moje wieloletnie problemy z dziąsłami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak byłam mała to mój tato przywoził z Niemiec jakąś "putzi putzi". Miała pomarańczowy smak. Uwielbiałam ją, mogłam myć zęby nawet 20 razy dziennie:)

      Usuń
  3. hmmm,,, jakoś mnie nie przekonuje :) ale zazdroszcze zadbanych ząbków :) ja po wypadku miałam troche z nimi problemów :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem w szoku, ja mam prawie we wszystkich zębach plomby, wiele już było kilka razy wymienianych , cześć zębów leczonych kanałowo. Dbam o nie, myję, płuczę, nutkuję chodzę do dentysty ale niestety są jakieś słabe i podatne na próchnicę, kruszenie się. Bardzo Ci zazdroszczę. Ja mam zieloną pastę z Lavera.

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że nie zauważyłaś wybielenia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie znam tej pasty. Ja nie miałam problemów z zębami do ciąży. Niestety pod koniec ukryszył mi się ząb i do teraz to leczę, bo okazało się, że mam strasznie rozwalony kanał. Co najlepsze nic mnie nie boli :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama mówiła, że też miała zdrowiutkie zęby aż do ciąży. Po niej się wszystko zmieniło.

      Usuń
  7. Matko jedyna co Ty wiesz o życiu?! :D Przyszło mi do głowy jak napisałaś, że nie wiesz co to znaczy kanałowe. :D
    Ja mam strasznie podatne zęby i non stop chodzę na wizyty kontrolne żeby właśnie nie dopuścić do różnych dziwnych akcji. Ale moja siostra i tak ma przechlapane w moim wieku potrafiła ułamać zęba a marchewce to sobie wyobraź. Mogłabym w sumie napisać to samo co Żanetka wyżej chyba już przy każdym zębie miałam coś robione. A co do samej pasty to widzę raczej zostanę przy drogeryjnych dziękuję za taki posmak. Też uwielbiam mocną miętę w pastach. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciekawa pasta ja właśnie testuje rosyjską też nie za bardzo w smaku ale świeżość w ustach pozostaje na długo :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ale szczęściara z Ciebie z tymi zdrowymi zębami, ja nie dość, że mam plomby to na dodatek bardzo wrażliwe żeby. miałam tę pastę w wersji dla dzieci, truskawkową, była okropna w smaku, ani córka ani ja nie chciałyśmy jej używać :-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W dzieciecej to mogli się bardziej postarać:)

      Usuń
  10. Niestety nie lubię tego uczucie niedomytych zębów ;/

    OdpowiedzUsuń
  11. Również zazdroszczę zdrowych ząbków, ja mam chyba większość leczonych :/ A pasty z Lavery miałam dwie i moje odczucia są takie same jak u Ciebie. Więcej się na nie nie skuszę. Z past bez flouru mogę za to polecić Dabur z neem, ta to oczyszcza jeszcze lepiej od Colgate czy innych past znanych marek :)

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja znowu często wracam do past Lavery, stosuję je na zmianę z pastami babuszki agafii (borówkową i cedrową). Dla mnie są lepsze niż zwykłe od których łzawią mi oczy:) Może to kwestia przyzwyczajenia? Ja kiedy naczytałam się o szkodliwości fluoru i zdecydowałam się odstawić tradycyjne pasty nie zwracałam uwagi na walory smakowe:D i tak mi zostało do dziś:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Faktycznie rozpiętość cenowa całkiem spora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Miałam tę pastę i dałam chłopakowi, gdyż mam wrażliwe dziąsła i wolałam nie ryzykować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla wrażliwców to ona tym bardziej powinna być idealna.

      Usuń
  15. Mam manię stosowania past do zębów, ale zazwyczaj wybieram takie silniej działające o mocnym, miętowym smaku.

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja muszę mieć "żrącą" pastę żeby poczuć, ze mam czyste zęby :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokładnie tak samo. Ale płynów do płukania nie lubię.

      Usuń
  17. nie wiem czy by mnie skorciła do kupna

    OdpowiedzUsuń
  18. Miałam kiedyś płyn do płukania ust który w podobny sposób zabijał mi smak jedzenia i go nie lubiłam :-( Dziękuję za informacje :-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nigdy takiego produku nie miałem z takim składem :P

    OdpowiedzUsuń
  20. Jeśli chodzi o pasty do zębów to jestem wierna tym z Himalaya Herbals :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam dwie z Himalayi i musze przyznać, że były dużo lepsze od Lavery. Mi one pasowały, tylko Maciek trochę narzekał na nie, więc już nie kupuję ich.

      Usuń
  21. u mnie znów po colgate tak jest że czuje się jakbym nie myła zębów ,szczególnie tych wybielających wersjach . Jażeli masz takie uczucie po tej paście to też bym jej nie próbowała

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja tam lubię właśnie takie naturalne pasty, te wypalające miętowe do mnie nie przemawiają... A więc rozejrzę się za laverą :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Nawet nie wiedziałam, że Lavera ma pasty do zębów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym nie dostała jej w boxie to pewnie tez bym nie wiedziała:)

      Usuń
  24. Ostatnio sobie kupiłam pastę Ecodenta żurawinową i też mam wciąż uczucie takich niedomytych zębów, także takie pasty chyba nie są i dla mnie :(

    OdpowiedzUsuń
  25. Zazdroszczę takich mocnych zębów. Moje, mimo dbania o higienę, częstych wizyt u stomatologa, to i tak są słabiuśkie i mam za sobą i borowanie i kanałówkę i inne cuda.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję Ci za odwiedziny i skomentowanie mojego bloga. Odwiedzam wszystkich moich obserwatorów poza tymi którzy zostawiają linki do siebie. To działa na mnie jak płachta na byka.

Komentarze są moderowane.

zBLOGowani.pl

Archiwum bloga