Nie wyobrażam sobie codziennej pielęgnacji bez kremu do twarzy. Jest to pozycja obowiązkowa, must have. Od pewnego czasu stosuję krem GlySkinCare - Hydrotone, którego dystrybutorem jest Diagnosis.
Mam suchą cerę i wszystko co nawilżające jest u mnie bardzo miło widziane. Potrzebuję solidnej dawki. Kwas hialuronowy zwykle dobrze działa na moją cerę a połączony z innymi składnikami potrafi zdziałać cuda.
Krem Hydrotone skusił mnie nie tylko kwasem hialuronowym w składzie ale także opakowaniem. Bardzo lubię gdy nie muszę wsadzać palca do opakowania aby wydobyć krem. Wszelkie tubki lub buteleczki airless są u mnie mile widziane. Tu mamy tubkę o pojemności 50 ml. Szata graficzna jest przyjemna i taka... czysta.
Krem nie ma zapachu. Dosłownie, większość teoretycznie bezzapachowych produktów "woni" jogurtem naturalnym. Nie jest to zbyt przyjemne, tutaj na szczęście tego nie ma. Krem ma gęstą i bogatą konsystencją. Taką typową dla zimowych kremów ochronnych czy też kremów na noc. Dobrze się wchłania w skórę, nie pozostawia tłustej powłoczki ani nie bieli cery. Trzeba mu jednak dać chwilę (2-3 minuty) na to wchłonięcie. W mojej ocenie na ciepłe wiosenne dni (oraz letnie) jest jednak zbyt ciężki.
Warto zwrócić jednak uwagę na skład. O ile parafina w kremach jest dość częstym składnikiem, tak... SLES? W życiu nie pomyślałabym, że może on się znajdować w kremie do twarzy! Trochę mi się to nie podoba, szczególnie, że krem ma mocno nawilżać jak wiemy SLES jest jednym z najpowszechniejszych wysuszaczy.
Ale jak się krem sprawdził w praktyce? Nieźle, chociaż szału niestety nie ma. Krem nawilża bardzo, bardzo przeciętnie. Większą zaletą jest ochrona jaką daje w chłodne i wietrzne dni. Na zimę, na narty - idealny! Krem jest także bardzo wydajny, wystarczy dosłownie odrobina aby rozprowadzić go po całej twarzy i szyi.
Komu polecam ten krem? Bardziej posiadaczkom normalnej i lekko suchej cery. No i tym, którym SLES w kremie nie straszny:)
Znacie ten krem? Spotkałyście się kiedyś z sulfatami w kremach?
krem do twarzy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
tej marki jeszcze nie znam :)
OdpowiedzUsuńU mnie pewnie by się nie sprawdził. Ostatnio potrzebuję solidnego nawilżenia, bo moja cera zaczęła płatać figle.
OdpowiedzUsuńJa mam cerą mieszaną więc nie wiem jakby krem się u mnie sprawdził.
OdpowiedzUsuńjakoś nie jestem nim zainteresowana
OdpowiedzUsuńMoże kupię go przed wyjazdem w Alpy:)
OdpowiedzUsuńNie znam tego kremu, i raczej nie sięgnę po niego
OdpowiedzUsuńSLES? Jestem w szoku ...
OdpowiedzUsuńJa też nie mogłam wyjść z "podziwu"...
UsuńCzuję, że u mnie byłoby to samo ; mam także bardzo suchą cerę, ale nie lubię ciężkich tłustych kremów
OdpowiedzUsuńSLES i parafina w składzie ? to nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie, jest przeciętny a skład mam co najmniej dziwny
OdpowiedzUsuńJa jednak wolę mocno nawilżające kremy :)
OdpowiedzUsuńTeż takie wolę o czym napisałam:)
UsuńMam z tek serii krem/maskę na noc z kwasem glikolowym - uwielbiam. Jeżeli chodzi o krem prezentowany przez Cibie, niestety ale dla mnie odpada za parafinę, która jest w składzie.
OdpowiedzUsuńZupełnie mnie nie ciekawi, chociaż marki nie kojarzę :P
OdpowiedzUsuńOkropny skład :/
OdpowiedzUsuńChyba mnie nie przekonał :)
OdpowiedzUsuńojesu, serce mnie zabolało :D Dawno takiego składu nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńSLES w kremie to przegięcie.
OdpowiedzUsuńNie znam, ale raczej nie dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńPewnie że tak i unikam ich jak ognia ;)
OdpowiedzUsuńMnie ten krem niestety by zapychał, a im dalej brnę w ten skład tym bardziej nie mogę się temu nadziwić :P
OdpowiedzUsuńNie dla mojej cery :(
OdpowiedzUsuńto jednak nie dla mnie
OdpowiedzUsuńSLSu nie chciałabym zostawiać na twarzy :D Kosmetyk nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuńKrem choć ciekawy, nie jest przeznaczony do mojego typu cery. Buziak Kochana :*
OdpowiedzUsuńja mam cerę mieszana więc krem raczej nie dla mnie :)
OdpowiedzUsuń