Cześć,
Chyba każda z nas marzy o jędrnym i gładkim ciele. Trzymamy zdrową dietę (mam nadzieję, że to robicie!), ćwiczymy, masujemy, wcieramy masła i balsamy. W tym całym zestawie nie może zabraknąć solidnego oczyszczania za pomocą peelingu. Nie wierzę w ujędrniające działanie kosmetyków, jednak peelingom moim zdaniem najbliższej do tej właściwości. Solidny masaż z drobinkami zawsze robi dobrze naszej skórze. Dlatego chętnie sięgnęłam po peeling ujędrniający Lirene.
Tubka w której zamknięty jest peeling Lirene jest sporych rozmiarów, mieści 200 ml. O ile jestem ogromną fanką peelingów w słoiczkach (szczęśliwa ja posiadaczka wanny), tak nie mogę nie stwierdzić, że opakowanie w postaci tubki jest najlepszym rozwiązaniem jeśli korzystamy z prysznica. Woda nie dostaje się do środka, otwarcie mokrymi dłońmi nie sprawia problemów. Plastik jest bardzo miękki, będę w stanie wykorzystać produkt do samego końca (zapewne przy ostatnim użyciu rozcinając go). Zapach peelingu jest bardzo intensywny, soczyście owocowy. Pachnie jak mango, mi się bardzo podoba, wspaniale umila kąpiel. Konsystencja to dość gęsty żel z zatopionym milionem dość sporych drobinek. Podczas użycia peeling lekko się pieni. Producent zapewnia nas, że w formule znajdziemy wosk mango. Podczas zmywania, na skórze pojawia się lekka biała powłoczka, która znika po dokładniejszym opłukaniu ciała. Może to jest to? Bardzo mnie cieszy, że w peelingu nie ma parafiny, której bardzo nie lubię w większości (bo są wyjątki) produktów pielęgnacyjnych.
Ostatnimi czasy peeling są dla mnie drugimi żelami pod prysznic. Sięgam po nie znacznie częściej niż po wspomniane żele. Peeling mango Lirene idealnie nadaje się do takiego zastosowania. Bardzo dobrze myje prawie całe ciało. Kryształki są dość spore, średnio-ostre, nie rozpuszczają się w wodzie. Dobrze złuszczają martwy naskórek, jednak są zarazem dość delikatne. Myślę, że fanki bardzo mocnych zdzieraków mogą być lekko zawiedzione, jednak peeling nie jest typowym łaskotaczem. Moją skórę taki poziom zdzierania bardzo zadowala. Cieszy mnie także fakt, że skóra nie jest wysuszona, czuć lekkie nawilżenie. Peeling nie pozostawia filmu, jednak skóra po jego użyciu jest bardzo przyjemna. I mówię to ja, posiadaczka przesuszonej wręcz skóry:) Dzięki temu, że jest to peeling nie zawiera soli jest bardzo łagodny dla podrażnionej skóry, nie powinno was nic szczypać. Producent obiecuje nam ujędrnianie, jednak moje zdanie na ten temat już znacie. Każdy solidny masaż peelingiem z pewnością dobrze wpłynie na jędrność skóry:) Nie spodziewajcie się jednak natychmiastowych efektów, zarówno peelingi jak i masaże trzeba stosować regularnie. Nie wspomnę o zdrowej diecie i ćwiczeniach!
Peeling mango Lirene spełnił moje oczekiwania. Rewelacyjny zapach dostarczył dużej przyjemności użytkowania a konsystencja i łagodny, nie zawierający soli skład sprawił, że mój naskórek był w odpowiednim stanie bez zbędnych podrażnień i nieprzyjemności. Peeling Lirene jest bardzo łatwo dostępny, kupicie go w marketach czy tez sieciowych drogeriach. Jego cena to około 15 zł. Polecam
peeling do ciała
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
UWIELBIAM OWOCOWE KOSMETYKI WIĘC NA PEWNO SIĘ ZA NIM ROZEJRZĘ ;)
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM I ZAPRASZAM DO MNIE ;)
Jestem ciekawa jego zapachu :) Mam wariant kokosowy i pachnie bosko.
OdpowiedzUsuńFakt, pachnie cudownie:) Też go mam, ale póki co czeka w kolejce, mam jeszcze inny solny do wydenkowania a mam ostatnio trochę ranek na skórze, więc solnych tymczasowo unikam.
UsuńJa kocham wersję kokosową! :)
OdpowiedzUsuńKokosową też mam, ale ostatnio unikam peelingów solnych bo mam trochę podrażnioną skórę:)
UsuńCiekawi mnie zapach :) Miałam z tej serii wersję żurawinową i byłam bardzo zadowolona. Fajnie, że marka nie umieściła w składzie parafiny, bo niestety często można ją spotkać w drogeryjnych peelingach.
OdpowiedzUsuńJak dla mnie ten mango jest o wiele fajniejszy od żurawinowego. Żurawinowy dla mnie był aż za słodki:(
UsuńAktualnie używam właśnie tego peeling i bardzo go lubię :)
OdpowiedzUsuńMiałam go i nawet spoko.
OdpowiedzUsuńMusze sie skusic.
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie pięknie pachnące umilacze kąpieli :)
OdpowiedzUsuńLubię takie zdzieraki! :)
OdpowiedzUsuńNigdy go nie wiedziałam w sklepie i ciekawa jestem jak pachnie (kocham mango). Poza tym peelingi w moim domu są czymś, czego nigdy nie może zabraknąć. :)
OdpowiedzUsuńLubie takie peelingi.
OdpowiedzUsuńTego jeszcze nie używałam... Wersja żurawinowa zachwyca zapachem! Jednak kokosowy jest okropny... Nie polecam go...
OdpowiedzUsuńOstatnio pokochałam rękawicę złuszczającą... To dopiero zdzierak :)
Pozdrawiam Cię serdecznie :)
O jej, mango to jeden z moich ulubionych zapachów... skradłby mi serce choćby i źle działał :)
OdpowiedzUsuńWąchałam go u siostry :) Jest świetny :)
OdpowiedzUsuńDla mnie nie ma nic lepszego od domowego peelingu z kawy i cukru :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam peelingi w każdej postaci, chociaż ten nie należy do mocnych zdzieraków - z pewnością znalazłabym dla niego zastosowanie :)
OdpowiedzUsuńMoim faworytem od kilku dobrych lat jest peeling lirene "stop cellulit" pomarańczowy:)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze tego peelingu ale bardzo mnie zaciekawił. Lirene ma fajne peelingi.
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo przyjemnie, jednak zamiast peelingów wolę gąbkę-ścieruchę ;)
OdpowiedzUsuńJa ostatnio z peelingami jakoś się nie lubię kiedyś peeling był nawykiem dziś jakoś z niego zrezygnowałam nie wiem w sumie dlaczego. Jednak na rzecz soczystego mango chyba do nich wrócę
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością skorzystam, a z jeszcze większą powącham ;P
OdpowiedzUsuńJestem ciekawa tego zapachu :)
OdpowiedzUsuńW sumie dobrze, że jest delikatny, bo można go częściej stosować niż mocna zdzieraki i bez obawy o podrażnienia, co nieraz mi się zdarza w przypadku peelingów gruboziarnistych
OdpowiedzUsuńZdecydowanie do spróbowania.. ale najpierw uszczuplę swoje zapasy :D:D
OdpowiedzUsuńZgadzam się że regularność jest najważniejsza w pielęgnacji ciała. A dieta i ćwiczenia robią cuda. Dobry peeling też nie zaszkodzi.
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubie wersje kokosowa i zurawinowa:) I wesja mango chyba jest bez cukru i soli, zobaczylam sklad ze zdjecia i chyba tam nie na cukru.
OdpowiedzUsuńFaktycznie, nie wiem skąd mi się ten cukier tak do głowy przykleił. Pewnie dlatego, ze żurawinowy jest cukrowy, a kokosowy solny, więc uznałam, ze ten też musi być cukrowy:) już poprawiłam, dzięki za czujność:)
UsuńMiałam go i też mogę polecić :)
OdpowiedzUsuńPowącham go i może się skuszę, gdyż niestety mam wybredny nos i nie każdy zapach mango mi odpowiada :)
OdpowiedzUsuńMuszę je koniecznie wypróbować :)
OdpowiedzUsuńjuż od dawna kuszą mnie by je wypróbować zwłaszcza ten kokosowy :D
OdpowiedzUsuńTeż go mam, przepięknie pachnie i też zwróciłam uwagę, że nie ma w nim parafiny. To bardzo duży plus :)
OdpowiedzUsuńU mnie dziś również o peelingu post :))
OdpowiedzUsuńZ lirene jeszcze nie miałam :)
Uuuuuwielbiam zapach mango! *.* Muszę mieć ten kosmetyk! Ale jeśli chodzi o peelingi to jakoś bardzo po woli je zużywam ;p I też wolę je w słoiczkach, w sumie nie wiem dlaczego ;D Kiedyś miałam z the body shop też o zapachu mango i w słoiczku, ale drobinki strasznie szybko się rozpuszczały więc do niego nie wróciłam. Jeśli tutaj jest inaczej to tym bardziej jestem skuszona :)
OdpowiedzUsuńWolę bardziej słodkie zapachy, ale peeling wygląda obiecująco ;) jednak zwykle nie zdradzam mojego ukochanego peelingu kawowego :D
OdpowiedzUsuńwidziałam ostatnio ten peeling w biedronce, ale nie skusiłam się na niego.
OdpowiedzUsuńUwielbiam mango, więc peeling dla mnie, ale zapasy takie, że na razie się wstrzymam :D
OdpowiedzUsuńMiałam peeling z Lirene ale taki w przezroczystej tubce i spisywał się idealnie! Dziękuję za przypomnienie :) Na pewno kupie przy następnej wizycie w drogerii :)
OdpowiedzUsuńMnie podoba się jego zapach
OdpowiedzUsuńależ apetycznie wygląda ten peeling :-) muszę się za nim rozejrzeć, bo bardzo lubię cukrowe peelingi :-)
OdpowiedzUsuńKochana, ale kusisz :). Bardzo lubię kosmetyki marki Lirene, więc rozejrzę się za tym peelingiem.
OdpowiedzUsuń:*
Zapach musi być cudowny. Bardzo lubię owocowe zapachy kosmetyków
OdpowiedzUsuńooo lubię takie zapachy, więc jak go zobaczę w sklepie na pewno sprawdzę :) bardzo lubię Lirene
OdpowiedzUsuńzapach zapewne cudowny :)
OdpowiedzUsuńMiałam go niedawno i bardzo lubiłam :)
OdpowiedzUsuńMam go na liście ;) Ja miałam grejpfrutowy i zapach był idealnie odzwierciedlony ;)
OdpowiedzUsuńKupiłabym dla samego zapachu :)
OdpowiedzUsuńJa generalnie wolę mocniejsze zdzieraki ale ładnie pachnący miziacz też obleci.
OdpowiedzUsuńTo nie jest miziacz. To jest zdzierak, nie najmnocniejszy, ale zdzierak.
UsuńChyba się skuszę :)
OdpowiedzUsuńZapach mango mnie kusi, choć nie przepadam za takimi peelingującymi żelami do mycia. Wolę mocne zdzieraki cukrowe lub solne, które stosuję 1-2 razy w tyg :)
OdpowiedzUsuńAle to nie jest żel peelingujący. To jest peeling, który można śmiało porównać z cukrowym. Sama tak myślałam, dopiero jedna komentatorka mnie uświadomiła jakiego babola zrobiłam.
UsuńZapach ma prześliczny :)
OdpowiedzUsuńpewnie piekie pachnie, ale ja potrzebuje zdzieraka ;/
OdpowiedzUsuńmam wrażenie, że drobinki to plastik.. Próbowałam nawet rozgryźć i nie smakuje niczym..
OdpowiedzUsuńMam na niego chęć od kiedy się pojawił na rynku :) Wiem, że kiedyś go wypróbuję :)
OdpowiedzUsuń