W środku papierowego kartonika znalazłam plastikową saszetkę. W środku znajdowały się dwa solidnie nasączone płynem płatki. Płatki same w sobie zapachu nie miały (a przynajmniej nie zwróciłam na niego uwagi). Stosowanie jest banalnie proste. Wyciągamy płatki i nakładamy na skórę pod oczami (uprzednio umyta oczywiście!). Płatki dobrze trzymają się skóry i właściwie po chwili można o nich zapomnieć.
Płatki zgodnie z instrukcją nałożyłam pod oczy i trzymałam około 30 minut, może nawet chwilę więcej. Producent zaleca aby po zdjęciu płatków wklepać w skórę resztki płynu, jednak moja sucha skóra dosłownie wypiła go z płatków - nie pozostały żadne resztki.
Co mogę powiedzieć po zabiegu? Skóra pod oczami była przyjemnie nawilżona i... to tyle. Nie zauważyłam żadnego rozjaśnienia cieni pod oczami lub też wygładzenia. Płatki okazały się dobre, ale nie rewelacyjne, spodziewałam się po nich trochę innego efektu.
Cieszę się, że miałam okazję wypróbować płatki. Być może kiedyś do nich wrócę, bo nie mówię im nie. Krzywdy mi nie zrobiły, nawilżenie też jest całkiem w porządku.
A wy lubicie kolagenowe płatki pod oczy?