Ulubieńcy marca 2016

Marzec już się skończył. Najwyższa pora wybrać kilka najciekawszych kosmetyków, z których korzystałam w minionym miesiącu najchętniej.


Sally Hansen, preparat do skórek. Moje skórki były w tragicznym stanie, teraz jest już dużo lepiej, chociaż nadal nie jest idealnie. Preparat Sally Hansen bardzo mi pomógł jakoś okiełznać je i doprowadzić do stanu, którego nie muszę się wstydzić. Z pewnością pozostanie ze mną na długo.

Klapp Cosmetics - Repacell krem do twarzy. Od początku roku nie mogłam się kremowo odnaleźć. Co jeden to mi w jakiś sposób nie pasował. Aż w końcu trafiłam na krem Repacell marki Klapp. Już samo oglądanie go poprawia nastrój. Krem jest dość gęsty, treściwy a przy tym lekki. Wchłania się błyskawicznie, pozostawia twarz solidnie nawilżoną i miękką. Moja cera stała się w wyraźnie lepszej kondycji już po dwóch tygodniach używania.

L'Oreal - mascara Million Lashes Feline Noir - nie maluję się mocno, bardzo często wystarcza mi samo podkreślenie rzęs tuszem. To mój podstawowy kosmetyk kolorowy. Jakiś czas temu dostałam w prezencie dwie mascary L'Oreal, jako pierwsza w ruch poszła Feline Noir. Początkowo krzywa szczoteczka była dla mnie nieco kłopotliwa, jednak szybko nauczyłam się jej używać. Tusz doskonale trzyma się rzęs przez cały dzień. Zero osypywania oraz minimum odbijania się na powiekach. Niebawem recenzja.

Artdeco, magic fix, utrwalacz do szminki. To mój pierwszy tego typu produkt i jestem nim oczarowana. Nie lubię co chwila poprawiać makijażu, w pracy nie mam na to czasu, dlatego czasem odpuszczałam sobie malowanie ust. Teraz już nie musze tego robić, szminka na ustach trzyma się bardzo długo.

Body Boom, Peeling kawowy - znalazłam go w grudniowym Shinyboxie. Jakoś mnie nie kusił aby otworzyć go od razu. Kiedy jednak to się stało to wręcz przepadłam, peeling jest tak cudowny, że dawkuję go sobie powoli aby nie pozbyć się zbyt szybko. Mam ochotę na kolejne, duże tym razem opakowanie!

Znacie moich ulubieńców?

zBLOGowani.pl

Archiwum bloga