Denko kwiecień 2016

Kwiecień już za nami, najwyższa pora aby podsumować zużycia. W kwietniu nie było ich przesadnie wiele, sporo produktów pozostało mi w ilości dosłownie na jedno, maksymalnie dwa użycia - będą w denku za miesiąc.


1. Gliss Kur, maska do włosów z olejkami. Bardzo dobra, mocno nawilżająca maska. Na moich suchych, kręconych włosach spisała się doskonale, podejrzewam jednak, że inne włosy może bardzo łatwo obciążać.
2. Joanna, Naturia, maska do włosów z lnem i rumiankiem. Dobra, aczkolwiek nie zachwycająca maseczka do włosów. Bardziej jako odżywka do codziennego stosowania. Byłam zadowolona, zużyłam do końca, jednak są lepsze tego typu produkty.
3. Green Pharmacy, eliksir ziołowy do włosów łamliwych, zniszczonych, farbowanych. Przeciętna odżywka w sprayu, którą zużywałam bardzo długo. Efektu "WOW" nie było pod żadnym kątem, znam wiele lepszych odżywek, do tej z pewnością nie wrócę.
4. Alverde, olejek z arniką. Służył mi do olejowania włosów, moje kręciołki się bardzo z nim polubiły. DMomania już mi minęła, więc specjalnie po ten olejek do DM więcej już jechać nie będę.

5. Pose, krem teksturujący. Myślałam, że pozbyłam się go już dawno temu, znalazłam go jednak w czeluściach szuflady. Był beznadziejny, zamiast do twarzy polerowałam nim lustro...
6. Ava, Peptide Lift, skoncentrowane serum wygładzające. Mój hit i ulubieniec kwietnia. Doskonale nawilżał, wygładzał i napinał cerę. Pachniał prawie tak samo jak moje ulubione perfumy.
7. Mokosh, oleje lniany, kosmetyczny - nie sprawdził się u mnie ani do kąpieli, ani do ciała, ani do włosów. Nie chcę go więcej...
8. Sylveco, lipowy płyn micelarny, bardzo przyjemny, skuteczny i naturalny płyn. Miałam do niego kilka zastrzeżeń, ale w ogólnej ocenie nie wypada źle.


9. GlySkinCare - płatki kolagenowe. Moje pierwsze płatki pod oczy, szczególnego zachwytu niestety nie było.
10. Odmładzający krem Agafii do twarzy i szyi z jonami srebra - niestety bubel jakich mało. Za słabo nawilżał cerę, przez co wydawała mi się być bardzo sucha i w dodatku podrażniona przez wiatr i mróz (zaczęłam go używać w lutym). W dodatku trochę zapychał. Zużyłam go do stóp...
11. Lirene, kokosowy peeling solny - dobry aczkolwiek nienajlepszy peeling z Lirene. Ciekawie pachniał (bardziej solą niż kokosem), przyzwoicie zdzierał, ale wydobywanie go z opakowania było mordęgą.
12. Le Petit Marsellais - żel pod prysznic, próbki. Zaczęłam pozbywać się zalegających mi próbek. Bardzo przeciętny żel o irytującym zapachu. Nie skuszę się na pełne opakowanie.


Znacie coś z mojego denka?
zBLOGowani.pl

Archiwum bloga