Paskudny śmierdziuszek czyli o tym czym Alterra próbowała podbić nasze noski (ale się poddała)

Dawno dawno temu, kiedy jeszcze łąki i pustkowia były pokryte grubą warstwą białego puchu trafiłam w Rossmannie promocję "cena na do widzenia" na wiele kosmetyków firmy Alterra. Dopiero wtedy zaczynałam swoje Alterrowe (jak zweryfikowało życie niewiele warte) szaleństwo. Zakupiłam więc dwa produkty do pielęgnacji ciała. Balsam do ciała z trawą cytrynową i morelą oraz mleczko do ciała z brzoskwinią i liczi. I o tym drugim dziś będzie ma mowa.



250 ml mleczka ukryte jest w przyjemnym dla oka opakowaniu. Jest ono utrzymane w tonacji biało-różowej. Opakowanie jest bardzo poręczne, zamknięcie niezbyt mocne, otworek średniej wielkości. I to wszystko sprawia, że nie ma problemów z wydobywaniem i dozowaniem kosmetyku.


W tym miejscu muszę z żalem stwierdzić, że kończą się zalety kosmetyku. Podobnie jak trawiasty brat po nałożeniu na skórę pozostaje paskudna biała, dość długo wchłaniająca się powłoka. Należę do leniuchów, które wolą mieć sprawy wchłaniania się szybko z głowy, zwłaszcza, że balsamuję się zazwyczaj przed pójściem spać. Można próbować go wklepać, co przyspiesza nieco wchłanianie, ale gdybym miała to robić codziennie to bym zwariowała.


Podczas używania mleczka nie zauważyłam żadnego nawilżenia. Skóra jest jaka była. Podejrzewam, że gdybym go stosowała jeszcze zimą byłoby jeszcze gorzej, teraz przynajmniej mróz nie wysusza skóry jeszcze bardziej. Równie dobrze można zrezygnować ze stosowania specyfiku, bo nic nie daje.



Niestety to nie koniec lamentów na temat tego delikwenta. Muszę powiedzieć to wprost, mimo, że zabrzmi nieco brutalnie. MLECZKO ŚMIERDZI. O ile w buteleczce zapach jest jako tako znośny tak po nałożeniu na skórę staje się tragiczny. Jest kwaśny, chemiczny i w ogóle obrzydliwy. Koło brzoskwini on chyba nawet nie stał. Co gorsza... zapach się długo utrzymuje na skórze.


Cieszę się, że producent się opamiętał i go wycofał. Mam nadzieję, że na stałe i nie będzie sytuacji, że za dwa miesiące pojawi się w innym opakowaniu. Tak jak się stało z olejkami, dodali wątpliwie przydatną pompkę (moim zdaniem jest za krótki dozownik w niej) i podnieśli cenę masakrycznie.

Pamiętajcie! Mleczko nie nadaje się do niczego. Próbowałam myć nim toaletę, polerować zlew ale i tutaj są marne efekty...
zBLOGowani.pl

Archiwum bloga